sobota, 31 października 2015

Udanego Halloween dla wszystkich!

Jestem kilka dni u rodziców. Mama złamała rękę i w tej sytuacji nie mam pretekstów, aby unikać kreatywnych prac domowych, jak wieszanie firanek. Nie mam wątpliwości, że w następstwie grabienia liści ciężko się przeziębię. Nastrój zaduszkowy, ponieważ mama (po 70-tce) zapowiada, że wkrótce umrze. Tata jest co do swojej osoby podobnego zdania. Z właściwym sobie brakiem empatii pomyślałam, że jeśli mają rozstać się z tym światem, mogliby wyrządzić mi tę uprzejmość i uczynić to mniej więcej jednocześnie i bez komplikacji. Mogłaby wtedy sprzedać dom, rzucić etatową pracę, kupić pokoik z kuchnią np. w Łebie,codziennie wieczorem wychodzić na plażę i powoli alkoholizować się na śmierć.

Na razie bronię się wysokoprocentowo przed depresją związaną ze staropolskim świętem grobownictwa. Mam kilka butelek czerwonego wina primitivo, a na cmentarz zabiorę piersiówkę pełną żołądkowej gorzkiej. Sytuacja jest tak poważna, że można jest sprostać tylko za pomocą mocnej okowity. W ubiegłym roku miałem w ten czas infernalne dni żeńskich cierpień, zatem nie doświadczyłam trudności z przybraniem oblicza pogrążonej w żałobie cierpiętnicy. Stojąc nad grobem zastanawiałam się wtedy tylko: PRZECIEKNIE CZY NIE PRZECIEKNIE.

Ale jutro, jak się zdaje, do niczego nie dojdzie, tak, że w piersiówce ostatnia i cała nadzieja.

Wzięłam dwa horrory na CD, których jeszcze nie widziałam. Dziś wieczorem włączę telewizor, otworzę butelkę i może jakoś przetrwam. Nie chcę o niczym myśleć. Nie ma przeszłości ani przyszłości, nie ma także mnie. To nigdy się nie stało. To wszystko jest tylko obłędną fatamorganą.

Uważam, że cenami wieńców nagrobnych (125 zł!!) powinna się zająć Unia Europejska.

Wesołego Halloween wszystkim życzę :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz