środa, 25 czerwca 2014

Epitafium dla samej siebie

Pod tym kamieniem leży Kora,
która na głowę była chora,
był to przypadek bardzo rzadki
psychopatycznej wariatki.

Miast serca kamień w piersi miała
nikogo w życiu nie kochała
tylko się nieustannie bała
i pod kołdrą się chowała.

Jeździła sama na wakacje
miała potworne menstruacje
i absurdalną deflorację
świat budził w niej abominację.
Cierpiała na nim więc szalenie
i przeklinała swe istnienie.
We śnie było jej schronienie.
Płakała przy rannym wstawaniu
i się ćwiczyła w umieraniu.

Nie z potrzeby lecz dla rozrywki
Spróbowała kariery dziwki -
stała się bardzo sprawną lalą
wypiła spermy cały galon
a z moczem nawet dwa galony
każdy klient zadowolony
i było naprawdę dramatycznie,
erotycznie, masochistycznie.

Żałosny upadek i zło, nowa „Historia O”.

Kornelia, wciąż melancholijna
i maniakalno-depresyjna
ze wstrętem myślała o świecie
kiedy siedziała w toalecie.
Chciała stać się duchem z eteru
odrazę czuła do genderu.

Na słońce patrzyła ze złością
poezja była jej radością.
Odrzuciła przeszłość całą
Została katarską Doskonałą
Ale niczego to nie zmienia
To były tylko urojenia.

Lecz teraz wreszcie w ziemi gnije
dla wszystkich lepiej, że nie żyje.
Przechodniu, odejdź swoją drogą
gdyż modlitwy jej nie pomogą.



******************

Komentarz Kornelii: Nie, nie zamierzam się zabijać i wszystkim energicznie odradzam taką ostateczną solucję. Można przecież trafić z deszczu pod rynnę, będę więc trwała jak najdłużej – aczkolwiek z bezgraniczną odrazą do bycia, otoczenia i bliźnich. A także do samej siebie. Epitafium jest uwieńczeniem bloga, także na wypadek, gdybym doznała ostatecznego rozpadu osobowości. Wyjeżdżam na miesiąc, może mnie to uratuje. Będę mimo to zaglądać do zaprzyjaźnionych blogowiczek.

Epitafium zgrabne, czyż nie? Niestety, niepełne. O moich najbardziej koszmarnych życiowych osiągnięciach nie mogę napisać, przez co utwór właściwie traci sens. „Rozrywki” rymuje mi się dobrze do „dziwki”, ale nurzanie się w erotycznym bajorze nie wynikło z szukania przyjemności – rozkoszne to wcale nie było. Może powodowało mną pragnienie zniszczenia się, wymierzenia sobie kary? A może próba wykrzesania z siebie jakichś uczuć? Nie pamiętam już, przeszłość zniknęła w opalizującej mgle i przyszłość też nie istnieje. To nie byłam ja. Może tylko śniłam to wszystko? Nie wiem, kim jestem. Muszę zagryzać usta aż do bólu, aby przywołać jakieś obrazy. Nie odczuwam wstydu. Jeśli tak rzeczywiście się stało, z pewnością musiało się stać. Nie pragnęłam znaleźć się na tym świecie, wydarzyło się to wbrew mojej woli. Pożądam nicości, otula mnie pustka.

piątek, 6 czerwca 2014

Nie ma Kornelii – tylko pustka

Nic z niczego

Renate Schoof

Pustka
przez którą coś chodzi
i przechodzi
pokrewna pustce kosmosu
gdy tymczasem gwiazdy kręgi zataczają

Podobnie jak drogi
mają coś z pustki
a dźwięk rodzi się w przestrzeni
Ważne umyka
przez szpary

Przełożyła Katarzyna Spalony

czwartek, 5 czerwca 2014

Śmierć wychodzi z karczmy

Malagueńa

Federico García Lorca

Śmierć
wchodzi i wychodzi
z karczmy.

Czarne konie
i ludzie złowrodzy
kroczą głębokimi
drogami gitary.

Zapachem soli
i kobiecej krwi
tchną tuberozy
na wybrzeżu.

Śmierć
wchodzi i wychodzi,
wychodzi i wchodzi
śmierć
z karczmy.

Przełożył Leszek Engelking

środa, 4 czerwca 2014

Zakleszczona w sobie

Paul Celan

NIECZYTELNOŚĆ tego
świata. Wszystko dwoiste.

Twarde zegary
przyznają rację godzinie rozpadu,
ochryple.

Ty, zakleszczony najgłębiej w sobie,
Zostawiasz siebie
Na zawsze.

Przełożył Ryszard Krynicki



Komentarz Kornelii: Celan jest modny, ale trudny. Załączę więc oryginał:

UNLESBARKEIT dieser
Welt. Alles doppelt.

Die starken Uhren
geben der Spaltstunde recht,
heiser.

Du, in dein Tiefstes geklemmt,
entsteigst dir,
für immer.

***

Tłumaczenie umiejętne, aczkolwiek „die starken Uhren” oznacza raczej „mocne zegary”. Któż wszakże ośmieli się przełożyć tę trudną poezję?  Wiersz bez wątpienia depresyjno-dołujący, mimo wszelkich trudności interpretacyjnych. „Godzina rozpadu”, „nieczytelność świata”, zakleszczenie..

Poeta odczuwał taki przesyt dwoistości, że w 1970 roku dobrowolnie przeszedł na drugi brzeg.

Też czuję się zakleszczona, rozpad osobowości jest nie do powstrzymania. 25 czerwca zamknę tę komedię – tj. blog, nie życie, które należy uznać raczej za nonsensowną tragifarsę. Lato jest pozbawione miłosierdzia, nie zezwala na żadne zapisy.

Dezorganizacja nie może się zorganizować. 

wtorek, 3 czerwca 2014

Wyniszcza cię życie

* * *

Gunnar Ekelöf

Proste są narodziny:
Ty stajesz się ty
Prosta jest śmierć:
Ty przestajesz być ty
Mogłoby być odwrotnie
jak w świecie zwierciadeł
Śmierć mogłaby się narodzić
a Życie zgasić
to jak i tamto jest możliwe -
A być może jest tak:
Ze Śmierci powstałeś – powoli
wyniszcza cię Życie

Przełożył Zdzisław Wawrzyniak

poniedziałek, 2 czerwca 2014

W domach umierania

Domy

Vladimír Holan

W domach znużonych nóg
jest najwięcej schodów.

W domach bezwładnych rąk
nie ma poręczy.

W domach oślepłych oczu
jest najwięcej światła.

W domach bijących serc
ściany są z betonu.

W domach umierania
na parterze jest knajpa.

Przełożył Leszek Engelking

niedziela, 1 czerwca 2014

Byt człowieczy

Słowo

Ronald Stuart Thomas

Ukazało się pióro, a Bóg powiedział:
„Pisz czym jest byt
człowieczy”. I moja dłoń na długo
zawisła nad czystą stronicą,

aż, jak ślady stóp
zagubionego wędrowca, litery
wypełniły pustkę
kartki, a ja wyczytałem

z nich słowo „samotność”. I ręka już drgnęła
by je zmazać, jednak ci wszyscy
czekający w oknie życia
zakrzyknęli gromko: „To prawda!”

Przełożył Jabrzemski