Ernst Jandl
lato
jest piekłem
za to jesień
jest piekłem.
inaczej zima,
ona jest piekłem.
Dopiero wiosna
jest piekłem.
Przełożył Krzysztof Jachimczak
Komentarz Kornelii: Zdumiewająco pesymistyczny wiersz wybitnego poety z Austrii. Bezpieczeństwo, jakiego można się spodziewać po cyrkulacji natury – daje ona bowiem wiosną swego rodzaju gwarancję odtworzenia, odrodzenia – jest iluzoryczne. Nieznośnie tożsame pory roku okazują się piekłem, tyle, że za każdym razem inaczej nazwanym. Cóż, po raz pierwszy i zapewne ostatni w blogu jestem bardziej pogodna od wiersza. Ogólnie życie rzeczywiście nie jest niebiańskie, ale późną jesienią, w listopadowe wichury, zimą, w grudniowej ciemności, czuję się zdecydowanie lepiej, niekiedy nawet spowita w spokój, natomiast wiosna, słońce, kwitnące bzy i nieobecność nocy przyprawiają mnie o spazmy, erupcje wściekłości, słodkie sny o błyskawicznie działającej truciźnie i epileptyczne konwulsje. Na szczęście w ostatnich dniach ukochani płanetnicy przypłynęli na gęstych chmurach, granitowe niebo płacze deszczem, mrok nastał wcześnie. W ciemności na chwilę odzyskałam siły, stąd ten wpis, nie wiem, czy nie ostatni.
Wcześniej w słonecznym maju zamknął mnie klosz pustki tak doskonałej, że wymyka się granicom wyobraźni i wszelkim opisom. Nie jestem częścią tego świata, nie ma mnie. Rwą się więzi z otoczeniem, nie wypowiadam żadnych słów. 1 czerwca wyjeżdżam nad morze, mam miesiąc urlopu, ale nie jestem pewna, czy będę chciała tu wrócić. Następne miesiące będę mogła pracować na odległość, ale już bez etatu, nie wiem, jak postąpię. Niesie mnie wiatr impulsów, podmuchy nastrojów, może stanę się mewą, pęcherzykiem pławnym morszczynu, cząstką morskiej piany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz