Charon
Louis MacNeice
Dłonie konduktora były czarne od pieniędzy;
Trzymajcie się biletów, powiedział, umysł kontrolera
Jest czarny od podejrzeń, i trzymajcie się
Tej zanikającej mapy. Jechaliśmy przez Londyn
Widzieliśmy gołębie przez szybę, lecz nie mogliśmy
Słyszeć ich wojennych plotek, widzieliśmy
Zabłąkanego psa, lecz za nic nie mogliśmy wiedzieć
Że jego szczekanie jest przenikliwe jak pianie koguta,
Jechaliśmy trzęsąc się, na każdym przystanku
Na żądanie tłum agresywnie pustych
Twarzy, wciąż jechaliśmy, wieczność
Pyszniła się w obrotowych światłach
A potem dotarliśmy do Tamizy i wszystkie
Mosty były zburzone, dalszy brzeg
Ginął we mgle, więc spytaliśmy konduktora
Co mamy robić? Powiedział: Weźcie prom
Faute de mieux. Błysnęliśmy fleszem
i był tam przewodnik, jakiego widzieli
Wergili i Dante. Patrzył na nas chłodno
A jego oczy były martwe, a dłonie na wiośle
Były czarne od oboli a łydki
Pomarszczone przez żylaki i powiedział do nas chłodno:
Jeżeli chcecie umrzeć, musicie zapłacić.
Przełożył Bohdan Zadura
****
Komentarz Kornelii: Jeszcze jeden metafizyczny wiersz wybitnego poety z Irlandii. Louis MacNeice (1907-1963) przenosi akcję „Boskiej komedii” Dantego do współczesnego Londynu. Ale dziwna to stolica Anglii – jej mieszkańcy są martwi – chociaż niektórzy zapewne jeszcze o tym nie wiedzą. Może miasto spustoszyła wojna – mosty na rzecze są zburzone, a gołębie roznoszą wojenne plotki. Ci, którzy jeszcze żyją, są opętani chciwością i agresją. Konduktor ma czarne dłonie – a kontroler biletów nikomu nie okaże miłosierdzia. Pies już nie szczeka, ale cieniutko wyje – oznacza to, że pozostała tylko gorzka rozpacz.
Charon, posępny przewodnik, jak z mitologii greckiej i rzymskiej, „Eneidy” czy eposu Dantego. Złowrogi martwy demon przy tym również chciwy na mamonę – dłonie czarne od oboli. Żąda od pasażerów:
Jeżeli chcecie umrzeć, musicie zapłacić
Niektórzy interpretują ten utwór jako potępienie wszechwładnego pieniądza, bez którego we współczesnym świecie nie można nawet zakończyć ziemskich trosk.
Jak dla mnie to upiorna opowieść o zagładzie ludzkości, ale także o grozie naszej egzystencji. Za życia podróżujemy ku śmierci, nieszczęśni pasażerowie widmowego autobusu, właściwie jesteśmy już martwi. Nie ma wielkiego znaczenia, jak długo potrwa ta jazda poprzez rozpadającą się rzeczywistość. Jeszcze tylko kilka opadnie powieka i będzie po wszystkim. Ale wcześniej musimy się trudzić i mozolić, żeby zdobyć pieniądze na bilet – opłacenie rachunków, zaspokojenie elementarnych potrzeb. Wielkiego znaczenia to nie ma, ponieważ już czeka Charon o martwym spojrzeniu – zwiastun śmierci i przewoźnik zmarłych. I trzeba będzie zapłacić za trumnę, pogrzeb, grób.
Dla mnie Charon to przede wszystkim demon i symbol nieuchronnego końca. Mam wrażenie, że wraz z innymi trupami jadę posępnym autobusem, boję się tych istot i pędzącego ku zagładzie świata. I jeszcze mozolę się w pracy, żeby mieć na sushi i spłacać kredyt. Ale absurd…
Ale płacić demonowi nie zamierzam. Życie i tak zgaśnie. Niech mnie służby komunalne pochowają pod płotem na koszt podatnika. I niech moją duszę Charon zostawi nad Styksem, przynajmniej uniknę osądzenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz