Moje życie to jedno pasmo daremności. Przygniata mnie podwójny ciężar stężonego absurdu i skondensowanej rozpaczy.
Radość jest mi obca. Nadziei nie spotkałam. Z uczuć znam tylko lęk.
Listopadowa ciemność otuliła mnie kojąco i miłosiernie, zasnuły mnie grafitowe chmury i uniosły ze sobą jak siostrę, dręczącą nieustannie malignę złagodziły chłodne krople jesiennego deszczu.
Ale i tak skronie ściska mi rozpalona obręcz z ołowiu. Nie mam siły już tu pisać.
Przypominam sobie mroczny mit grecki, który opisał Fryderyk Nietzsche. Oto słynny frygijski król Midas, chwyciwszy wreszcie po długiej pogoni Sylena, towarzysza boga Dionizosa, zadał mu pytanie, co dla człowieka jest najlepsze i najdoskonalsze. Demon z końskim ogonem znieruchomiał w milczeniu, spojrzał na monarchę z bezbrzeżną pogardą. W końcu rzekł głosem jak z grobu: „Nędzna jednodniowa istoto, dziecię przypadku i mozołu, czemu mnie zmuszasz, bym ci powiedział coś, czego najlepiej byłoby nie słyszeć? Najlepsze jest dla ciebie zupełnie nieosiągalne: nie narodzić się, nie istnieć, być niczym. Najlepsze zaś po tym jest dla ciebie – jak najszybciej umrzeć”.
Filozof mroku Emil Cioran długo rozważał tę osobliwą opowieść. W końcu napisał w swym dziele „O niedogodności narodzin”: „O ile pytanie „I na cóż mu było się rodzić?”, zadawałem ongiś widząc umarłego, to obecnie stawiam je na widok pierwszego z brzegu żyjącego”.
***
Kornelia stawia to samo pytanie w pierwszej osobie, patrząc w lustro. Często także w siedzącej sytuacji toaletowej, ale o tym niczego nie powie.
Wydaje mi się, że stosownym zakończeniem wpisu stanie się ten oto wiersz:
Luciana Frassati
* * *
Wy drżące w oczekiwaniu
łzy
osuszcie źródło
które dostarcza mi przedsmaku śmierci
kiedy nadchodzi wieczór.
przełożył Krzysztof A. Jeżewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz