Wiosna
Gwyneth Lewis
Nim zdążyliśmy wrócić, załatwiły ulicę
stada szpaków, kompletnie zalane, a przy tym
agresywne. Żeby ich uniknąć, trzy razy
obeszłam kwaterę kamienic. Miejscowy
kocur robił demolkę. Drzewa w okolicy
wypuszczały ponownie liście jak owady:
urodzaj szarańczy, która chce się wedrzeć
do rozjarzonych na maślano wnętrz. Kalendarzyki
dawały nam nadzieję, że wiosenna gorączka i te rany
szybko znikną. Nie ma co pytać czemu, kiedy ptaki
samochodowych alarmów głoszą po niebie miłość
Ryba jak burzowa chmura połknęła nam księżyc.
Przełożyła Magda Heydel
***
Komentarz Kornelii: Lekko humorystyczny wiersz urodzonej w 1959 roku w Cardiff angielsko-walijskiej poetki. Nie jest zbyt gorzki, zatem zamieszczam poza kategorią. Przepisałam, ponieważ mam dziś dobry nastrój, pochmurno, chłodno, zimne szkwały spędzają ludzi z ulic. Ładnie zmokłam w lesie. Te kilka dni majowych chłodów pozwoliły mi odetchnąć. Wkrótce znowu słońce i gorąco, ale cieszę się z tego, co jest teraz.
Utwór znalazł moje uznanie, ponieważ, aczkolwiek nieco śmieszny, jest także antywiosenny. Także
Gwyneth Lewis ma najwidoczniej dosyć tej „najpiękniejszej pory roku”, kiedy przyroda rozkwita i zmusza ludzi przygnębionych trudami i bezsensem codziennej egzystencji do aktywności i sztucznej pogody ducha. Symbolem tej eksplozji są stada zawianych, agresywnych szpaków, zmuszające do ucieczki, jak również szalejące kocisko.
Młode liście drzew są jak szarańcza, wciskają się nawet do mieszkań, nie pozwalają na wytchnienie. Ratunkiem jest upływ czasu:
Kalendarzyki
dawały nam nadzieję, że wiosenna gorączka i te rany
szybko znikną.
Cóż, znikną, ale nie tak znowu szybko. Do listopada jeszcze wiele miesięcy. Trzeba trwać z zaciśniętymi zębami.
Nie ma co pytać czemu, kiedy ptaki
samochodowych alarmów głoszą po niebie miłość
Jak dla mnie te „ptaki samochodowych alarmów” to alegoria absurdu wiosennych zbliżeń fizycznych, na szybko, w autach. To przecież ciasnota i tylko alarmy wyją.
Zakończenie nie w pełni jest miłe:
Ryba jak burzowa chmura połknęła nam księżyc.
Ryba to symbol pozbawionego jakiegokolwiek znaczenia naszego bytowania. Poczucie tego bezsensu niszczy delikatne, kojące światło Księżyca, oznaczające uspokojenie i harmonię.
Cóż, właściwie można tylko przyklasnąć, wśród westchnień przepojonych rezygnacją. Ale dziś upajam się zimnem, deszczem i chmurami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz