Nadchodzi
Philip Larkin
Jest wieczór, nadchodzący przez pola,
Wieczór, jakiego jeszcze nie widziano,
Który nie zapala lamp.
Z daleka wygląda na jedwabisty, ale
Kiedy się go naciągnie na kolana i piersi,
Nie przynosi pocieszenia.
Gdzie znikło to drzewo, które spinało
Ziemię z niebem? Co takiego jest pod moimi dłońmi,
Czego nie wyczuwam dotykiem?
Jaki ciężar przygina moje ramiona?
Przełożył Jacek Dehnel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz