niedziela, 23 lutego 2014

Triumfująca rzeka zagłady

Poruszyła się na posłaniu…

Tomas Segovia

Poruszyła się na posłaniu
(I jakaś sól Sahary smagnęła ją milczącą
Bo żyć jest także tępym przerażeniem)

Na dworze rozwidniało się
(I chmurne serce gradem lodu wypełniło jej żyły
Bo życie jest bestią tak nienasyconą
Że w pełnym locie pożera pragnieniu wnętrzności)

Cierpkość alkoholu kąsając dogorywała
(I mroźna i czarna gąbczasta bawełna cieni
Wyssała ciepło jej krwi
bo miłość nawet ona sama jest zatruta)

Język jej żałosny odłóg po tytoniu
(I wyśliznęła się pod stopy jej tunika os
Bo w życiu nie ma miejsca dla życia)

Zachłysnęła się własnym łkaniem
(I jej nieruchome oczy zaprzepaściły się
Bo nikogo nigdy nie spotykamy
W spustoszonych przesmykach serca)

Wyciągnęła ramię po flakonik
(I jej brzuch był spowolnionym ruchem wodospadu
Pod którym nieprzerwanie rozwiera się próżnia
Bo iść przez świat to iść przez jaskinię
Oczu zamurowanych i szalonych)

Zaczęła gryźć pastylki co były jak kamień
(I jakaś ręka nieobecności z rozczapierzonymi palcami
Przedarła się przez nią na wskroś
I wpuściła za sobą
Wielkie zasoby czarnego spokoju
Wielką triumfującą rzekę zagłady)

Bo jesteśmy tacy samotni
-Bo nie ma dłoni w którą można złożyć
Naszą daninę ze strzępów tkliwych
Z mrocznych kałuż na których tańczy błysk
Bo nie ma nikogo kto by nas wydostał na brzeg
Bo nie ma nic nie ma nic do zrobienia

Przełożył Edward Stachura

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz