Czytałam Listy (nie Pamiętniki) Katherine Mansfield. Książkę nabyłam za symboliczny 1 zł w bibliotece, pozbywającej się dzieł, których nikt nie czyta. Ten stan rzeczy potwierdza mój pogląd, że żyjemy w wiekach ciemnych, czasie powszechnego upadku kultury i obyczajów. 3 lutego 1918 roku wybitna autorka z Nowej Zelandii napisała do swego narzeczonego J.M. Murry’ego:
„Boję się dziś wieczorem pracować. Miewam tu straszliwe ataki bezsenności, a w nocy ogarnia mnie lęk”.
Mnie także paraliżują uderzenia trwogi, przede wszystkim nad ranem. Dręczą mnie koszmarne sny i wstaję, a raczej wypełzam z pościeli zlana zimnym potem. Może jednak odwiedzę klinikę leczenia lęku, w przeciwnym razie prędzej niż później rozsypię się w proch.
Jutro opuszczam nadmorski świat. Muszę wracać, świadczenie pracy na odległość staje się niemożliwe. I tak ludzie cyniczni i podli w korporacji szerzą złośliwe plotki, że wyjednałam sobie ten przywilej, bowiem zadość ustami uczyniłam wiceprezesowi w „erotycznym kąciku” koło kopiarki.
Nie zniżam się do odpierania tak absurdalnych zarzutów. Czasy, w których sprawiałam mężczyznom oralną przyjemność (a fu!), bezpowrotnie minęły.
A teraz boję się podroży pociągiem i tego, co zastanę na miejscu. Obawiam się, że strach spęta mnie ciężkimi łańcuchami, że przestanę sporządzać spisy.
I jeszcze stosowny utwór:
Strach
Stefan Jurkowski
w mieszkaniu twoim drżą meble dywan jeży sierść
pulsuje światło lampy
drętwieją drzwi
książki szeleszczą kartkami wysypują litery
przeciągły wiatr – jakby ktoś obcy zaraz miał tutaj wejść
noc zjawia się podstępnie i niepostrzeżenie
napina czarny łuk
słowa świszczą jak strzały – ściszany głos
jakbyśmy chcieli ukryć się nawet przed sobą
za ścian paruje wilgoć zła
o szyby tłuką ćmy
na twoim piętrze z hukiem zatrzymuje się winda
sprężony strach rozsadza od środka ściany
chwila zimna jak nóż –
słychać kroki
zaraz czyjeś stukanie przebije drzwi – -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz