Czuję, że po tym skandalicznym wpisie na temat wojny atomowej powinnam zmienić kurs na morze spokoju, zwłaszcza, że niekiedy przybłąkuje się czytelnik (bez zaproszenia) i nadwrażliwa młodzież czasem czyta.
Przyszły wreszcie mgły i chmury, przyniosły nieco ukojenia, aczkolwiek pragnęłabym więcej.
Poniżej zamieściłam okładkę książki, którą sobie nabyłam za 36,65 zł. Tak, mogłam powyższą kwotę przeznaczyć na obiad, cydr lubelski albo tomik wierszy, tym niemniej nie żałuję. Spostrzegłam książkę na wystawie i od razu mnie rozśmieszyła. Ta androgeniczna istota (nie wiem, chłopak czy dziewczyna) wygląda kubek kubek jak ja zerkająca w kleszczach strachu znad kołdry. Postanowiłam kupić tylko ze względu na okładkę. Miałam nadzieję, że znajdę sama na półkach i nie będę musiała konwersować z panią od sprzedaży. Niestety, nie udało się. Snułam się po księgarni coraz bardziej zdenerwowana, nie miałam odwagi zapytać. Już, już miałam wyjść, pot zmoczył mi bluzkę. Ale chciałam mieć okładkę i w końcu zapytałam, z napięcia mówiąc niewyraźnie. Oczywiście musiałam powtarzać. Pani nie znalazła książki i trzeba było, żebym wyszła na zewnątrz i jej pokazała. Bluzka stała się jeszcze bardziej mokra, ale w końcu mam to zdumiewające dzieło. Treść oczywiście bez sensu – na terapię nie pójdę, lekarstwa znam, zaś proponowane ćwiczenia to absurd.
„Spędź wyjątkowo dużo czasu przy bankomacie, gdy za tobą stoją inni klienci” . – Zapewne w powyższej sytuacji zsikałabym się ze strachu.
Ale okładka znakomita. Mam książkę w domu na biurku. Ile razy spojrzę, to się śmieję. Może domniemani czytelnicy (w porywach troje) też się uśmiechną?
Jeszcze zamieszczę piękny wiersz, o tym, że można pokonać lęk i doczekać niosącego cudowny spokój wieczoru. Żywię gorącą nadzieję, że utwór przyniesie ulgę jakiejś udręczonej duszy.
***
Teraz możesz przystanąć
Karl Vennberg
Teraz możesz przystanąć, znaleźć czas na
odgarnięcie włosów z czoła,
potoczenie wzrokiem nad gasnącymi wodami.
Krzyk, co goni twe kroki, jest tylko
echem twojej trwogi. Czerwony połysk trawy,
ani przypadkowy pożar, ani zbrodnicze podpalenie,
tylko chytra ucieczka promieni słońca,
Czyż nie czujesz jak bliskie jest zaśnięcie?
Dym twego bólu rozwiewa się i znika
bezwonny jak mara niczym sny nienarodzonych.
Przełożył Zdzisław Wawrzyniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz