Już 19 dzień miesiąca a wciąż dręczy mnie słoneczny blask. Ten wrzesień jest wybitnie zbyt jaskrawy. Kiedy wreszcie nadpłyną granitowoczarne chmury i zamkną torturująco błękitne niebo na długie dni? Stawiam czoła złocistej aurze z posępną determinacją. Na szczęście noce są już wyraźnie dłuższe i mogę spokojniej spać. Pragnę unosić się w czarnych odmętach późnego zmierzchu przez cały rok, jak potępiona dusza.
W lesie wiatr strąca liście, ale stanowczo za wolno, za mało. Mam zamiar siłą myśli rozpętać lodowatą burzę, która zerwie, rozproszy, rzuci na ziemię wszystkie zielone i kolorowe liście, tak, że zostaną tylko gołe konary. Jestem martwa i czuję się dobrze tylko w takim borze, w którym nie ma liści, zwiędły kwiaty, wymarzły zioła, zamilkły ptaki i odeszło życie.
Czytałam dziś wiadomość, że antydepresanty zawierające inhibitory serotoniny, jak Zoloft czy Prozak, mogą zmienić strukturę mózgu już po kilku godzinach, aczkolwiek pacjent nie czuje ulgi. Brałam te specyfiki przez lata. Może także dlatego mam zmurszały mózg, który generuje tylko smutek, nie zachowuje wspomnień. Nie biorę teraz lekarstw – za to właśnie piję sobie „Herbatkę ekologiczną, polecaną przy depresji”, firmy Dary Natury z Podlasia. Zawiera tak osobliwe zioła jak przetacznik, ostrożeń i marzymięta. Jednoznacznie nie smakuje jak nektar. Może zadziała nieco w stylu placebo? Żałosna prawda jest wszakże taka, że bez farmakologicznych antydepresantów przetrwam może dwie pory roku, ale z pewnością nie dwa lata. Tak daleko nie potrafię wszakże wybiec myślą. Nie ma przyszłości, tylko jałowa, cmentarna, uwalniająca od uczuć, wrażeń i osobowości pustka.
Na razie podejmę próbę szybszego sprowadzenia kojącej jesieni poprzez wiersz Paula Celana. To niełatwy poeta, znowu zamieszczam więc także oryginał. Teoretycznie utwór nie jest w pełni ponury. Aster nie został ścięty czy też raczej, jak mówi oryginał, złamany, a więc trwa. Ja też trwam, aczkolwiek nie wiem, po co, i kojarzę się raczej z mimozą. Ale aster trwa nad otchłanią, umęczony zatraceniem innych, i tak naprawdę kwiat jest umarły – podobnie jak ja nigdy naprawdę nie żył.
**
Paul Celan
NIEME WONIE JESIENI. Nie-
ścięty aster szedł
pomiędzy ojczyzną a otchłanią przez
twoją pamięć.
Czyjeś cudze zatracenie
wyraziście się ucieleśniło, jakbyś
nieomal
żył.
Przełożył Ryszard Krynicki
**
Stumme Herbstgerüche. Die
Sternblume, ungeknickt, ging
zwischen Heimat und Abgrund durch
dein Gedächtnis.
Eine fremde Verlorenheit war
gestalthaft zugegen, du hättest
beinah
gelebt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz