niedziela, 12 stycznia 2014

Kornelia w hotelu

W hotelu

John Fuller

Więc gdzie ujrzałam zmarłego przyjaciela?
W hotelu ze śniadaniami pod spiralą schodów?
W hotelu pod okapem i chlupiącą rynną?
W hotelu ciemności? W hotelu z czarnego marmuru?
W hotelu martwej skapującej wody i blizn
I kikutów prowizorycznej sieci ołowianych rur?

Wszystkie nasze dni kwitły w ich oprawnym rejestrze!
Rachunki czekają otwarte na ten nieprzewidziany
Lecz absolutnie niezbędny wydatek.
Nie mogąc zasnąć, myślimy, że jedziemy we śnie,
Aby na koniec dotrzeć do hotelu komiwojażerów
Z kruchym balkonem nad pustymi ulicami.

Nie mogąc zasnąć, a jednak śpiąc i nie śpiąc,
W pokoju duszno, na umywalce trochę drobnych,
Rury przez całą noc wzdychają wodą lub powietrzem
W hotelu, nieważne jakim, w którym ujrzałam przyjaciela,
Gdzie sami się musimy zbudzić w ostatecznym dniu
W ostatnim i najmniej pamiętanym hotelu ze wszystkich.

Tłum. Piotr Sommer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz