wtorek, 28 stycznia 2014
Żałobna szata powiewa
Krawędź
Sylvia Plath
Kobieta osiągnęła doskonałość
Jej martwe
Ciało ma uśmiech dokonania,
Złuda greckiego determinizmu
Płynie w zwojach jej togi,
Jej bose
Stopy zdają się mówić;
Doszłyśmy dotąd, to już kres.
Zmarłe dzieci skręcone jak białe węże,
Każde przy małym
Dzbanie mleka już próżnym.
Ona zwija je
Z powrotem w swe ciało jak
Róża swe płatki, gdy ogród
Tężeje i zapachy uchodzą
Z głębokich świeżych krtani kwiatu nocy.
Księżyc nie musi się smucić
Patrząc z kościanego kaptura.
On przywykł do tych spraw.
Jego żałobna szata powiewa.
tłum. Teresa Truszkowska
Ten wiersz Poetka napisała na kilkanaście godzin przed samobójczą śmiercią.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz