Bezpieczeństwo
Hilde Domin
O świcie otulona
bezpieczeństwem białej wanny
bez wody
myślę o pniu drzewa
w którym chciałabym leżeć,
gładkim, jasnym, pozbawionym kantów
tak, jakby był dla mnie domem
jak dla driady.
Nikt nie będzie chciał mnie pogrzebać
w pniu drzewa albo w tej wannie,
na cmentarzu
który sobie wybiorę
ponieważ oświetla go blask wieczornego słońca,
ale do którego parafii
nie
należę,
ja, ta, która odeszła,
która nie jest nigdzie zapisana, w żadnym kościele, ani w żadnym mieście,
ta, za którą listy
wysyłane są z kraju do kraju.
Przełożyła kora-kora-kora
Geborgenheit
Hilde Domin
Morgens in der weissen
Geborgenheit einer Badewanne
ohne Wasser
denke ich an den Baumstamm
in dem ich liegen möchte,
glatt, hell, kantenlos,
als sei ich in ihm zuhause
wie eine Dryade.
Niemand wird mich in
einem Baumstamm
oder in der Wanne
begraben wollen,
auf einem Friedhof
den ich wähle,
weil ihn die Abendsonne trifft,
aber zu dessen Sprengel
ich, die Weggezogene,
die nirgens Eingetragene,
in keiner Kirche, in keiner Stadt,
der die Briefe von Land zu Land
nachgeschickt werden,
nicht gehöre.
Komentarz Kornelii: Dziwny wiersz niemieckiej poetki żydowskiego pochodzenia (1909-2006), która uciekła przed hitlerowcami na Dominikanę i żyła tam przez wiele lat. Utwór melancholijny, ale nie bezgranicznie smutny, zamieszczam bez kategorii. Przetłumaczyłam bez większych trudności, ale także bez skrzydeł. Wiersz jako świadectwo bezdomności, wykorzenienia, tęsknoty za bezpieczeństwem, pragnienia odpoczynku po znojach życia. Drzewo ma stać się osłoną, zapewnić ulgę (jak dotąd zadowalam się kołdrą). Lubię wieczorne słońce, ale wszystko mi jedno, gdzie mnie pochowają. Może służby miejskie rozsypią moje prochy na łące anonimowych zmarłych. I nikt nie będzie wiedział, że istniałam, i tak stanie się najlepiej. Na myśl o ludzkim towarzystwie dostaję przecież dreszczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz