Kocham śmierć
Josef Weinheber
Kocham śmierć;
śmierć we śnie
i śmierć w winie zatopioną.
Życie barwi się na czerwono
jak ból płonący w ranie
jest bolesnym czekaniem.
Śmierć jest ogrodem,
który nas przykrywa,
cudownie błękitnym,
bajecznie kojącym,
A najsłodsze kwiaty w nim rosnące
to spokój
i odpoczynek.
Przełożyła: kora-kora-kora
Komentarz Kornelii: Może nie powinnam tłumaczyć utworu austriackiego pisarza, który związał się z hitlerowcami, a w obliczu klęski III Rzeszy popełnił samobójstwo. Czy człowiek, nawet bardzo utalentowany, który wspiera nieludzkich barbarzyńców, zasługuje na miano poety? Ale kim jestem, żeby osądzać? Nie usprawiedliwiam Weinhebera, lecz jako sierota miał trudne dzieciństwo, szukał w życiu oparcia i uznania. Znalazł je tam, gdzie nie powinien. W ostatnich latach życia pogrążył się w morzu wina, może zrozumiał, że zbłądził. Wybitny krytyk literacki, polsko-niemiecki Żyd Marcel Reich-Ranicki zwany papieżem literatury, umieścił w 2005 roku ten wiersz w kanonie liryki niemieckiej. Czy powinnam być bardziej surowa? Utwór zresztą bardzo mi się podoba, przetłumaczyłam go dla siebie, żeby złagodzić swe lęki. Śmierć odpoczynkiem? Powinniśmy żywić taką nadzieję. Ale na dnie mojej duszy tkwi potworne przekonanie, że odejście stanie się dopiero prawdziwym początkiem grozy. A oto oryginał (nieudolnie odtworzyłam kilka rymów):
Ich liebe den Tod
Josef Weinheber
Ich liebe den Tod;
den Tod im Schlaf
und den Tod im Wein.
Das Leben ist rot
wie Wundenpein,
ist ein schmerzhaftes Warten.
Der Tod ist ein Garten,
der deckt uns zu,
wunderblau,
märchenbild,
und seine süssesten Blüten sind:
Rast -
Ruh’.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz