czwartek, 9 kwietnia 2015

Zawistne spojrzenie czasu

Oko czasu

Paul Celan

Oto jest oko czasu:
błyszczy zawistnie
pod siedmiobarwną brwią.
Jego powiekę przemywa ogień,
paruje jego łza.
Wlatuje w nie ślepa gwiazda
i roztapia się o gorącą rzęsę:
ciepło się robi na świecie
a umarli
wypuszczają pąki i kwitną.

Przełożył Ryszard Krynicki

Auge der Zeit

Paul Celan

Dies ist das Auge der Zeit:
es blickt scheel
unter siebenfarbener Braue.
Sein Lid wird von Feuern gewaschen,
seine Träne ist Dampf.

Der blinde Stern fliegt es an
und zerschmilzt an der heißeren Wimper:
es wird warm in der Welt
und die Toten
knospen und blühen.

***

Komentarz Kornelii: Zdumiewające wiersz żydowsko-niemieckiego poety. Zamiast wydawać pieniądze na bezsensownie drogie wino (na domiar złego to wielkanocne Brunello di Montalcino za 109 zł mi nie smakowało), powinnam raczej zainwestować w biografię genialnie mrocznego twórcy albo w zbiór jego wierszy z komentarzami, żeby je lepiej zrozumieć. Ale cóż, wydaje mi się, że nie jestem już zdolna do wysiłku intelektualnego – wstając czy też raczej wypełzając z pościeli, już myślę o zmroku i śnie. A po zmianie czasu dni stały się bezlitośnie długie – nie ma jak się schować przed słońcem. Bolesny złotolity blask leje się kaskadami z nieba. Mam wrażenie, że gotują mi się pęcherze na skórze. W lesie wciąż bezlistne drzewa nie dają cienia. Zda mi się na leśnych ścieżkach, że zaraz spłonę wraz ze smaganą słonecznymi promieniami ściółką.
Ale ma być o wierszu. Według jednej z interpretacji utwór odnosi się do Holokaustu. Paul Celan utracił w Zagładzie rodziców i siostrę, tęskni za nimi, cierpi, czuje się samotny. Patrzy na niego zawistnie okrutne oko mijającego czasu, „siedmiobarwna brew” odpowiada siedmiu dniom stworzenia świata, może też oznaczać siedmioramienny świecznik, symbol religii żydowskiej. Ale w wierszu jest pewna nadzieja. Żałoba i smutek nie są jałowe – umarli wracają przynajmniej we wspomnieniach, wypuszczają pąki i kwitną.
Zapewne wolno mi odczytać utwór w inny sposób – podlegamy czasowi, który niszczy nas powoli, ale nieubłaganie. Siedmiobarwna brew to daremnie, kruche i przemijające uroki życia. Powiekę przemywa i dręczy ogień codziennych życiowych trudów, czynności, absurdów. Łza paruje, nie ukoi gorąca i bólu. Gwiazda jest ślepa, to symbol braku nadziei. Na świecie robi się cieplej, wiosna przywołuje dramaty, tragedie, zmarłych, których pogrzebaliśmy już dawno i chcemy po prostu zapomnieć, zamknąć ten trumienny rozdział w życiu. Ale to niemożliwe – wiosenny czas wyrywa mnie z uspokajającego snu, topi ochronną powłokę lodu, zmarli żyją w moich snach, nie chcą odejść, rozkwitają, mają czarne dłonie.
Ach, koszmar… W czas Wielkanocy musiałam spełnić obowiązki cmentarne i zapalić świece w kształcie jaja. Lepiej będzie, jak tam już nigdy nie pójdę. Ale nie mam wielkiego wyboru.
Przede mną maj, gorzki miesiąc samobojców. Widok kwitnących bzów znów wciągnie Korę pod lustro martwej wody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz