Gruzy
Kateřina Rudčenková
To się zaczęło od schizofrenii.
Ukośne światło budziło ich codziennie.
Domem wstrząsało dudnienie tramwajów.
Już od czasu kiedy byliśmy mali.
Zadomowiamy się, godzina za godziną.
Tutaj w tej hałdzie żyliśmy z bratem.
Tutaj budził nas hałas.
Tu stała choinka
a obok w kuchni żyła babcia.
Brzmiały tu kroki,
pobrzękiwanie sztućców, puszczona woda, śmiech,
grzebień kładziony przed lustrem.
Miewałaś długie włosy.
Że będziesz z gruzów wyciągać książki, fotografie,
listy i kosztowności.
Że znajdziesz tam swoje dziecięce ręce, swoją głowę,
swój sen i strach.
Do czego lgniemy.
Do nicości jak zawsze.
Do czego wracamy.
Do ściany.
Kurz temu nie nie zaszkodzi,
już go nie wycieraj.
Przełożył Franciszek Nastulczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz