czwartek, 7 kwietnia 2016

Jak zawsze do nicości

Gruzy

Kateřina Rudčenková

To się zaczęło od schizofrenii.
Ukośne światło budziło ich codziennie.
Domem wstrząsało dudnienie tramwajów.
Już od czasu kiedy byliśmy mali.

Zadomowiamy się, godzina za godziną.
Tutaj w tej hałdzie żyliśmy z bratem.
Tutaj budził nas hałas.
Tu stała choinka
a obok w kuchni żyła babcia.
Brzmiały tu kroki,
pobrzękiwanie sztućców, puszczona woda, śmiech,
grzebień kładziony przed lustrem.
Miewałaś długie włosy.

Że będziesz z gruzów wyciągać książki, fotografie,
listy i kosztowności.
Że znajdziesz tam swoje dziecięce ręce, swoją głowę,
swój sen i strach.

Do czego lgniemy.
Do nicości jak zawsze.
Do czego wracamy.
Do ściany.

Kurz temu nie nie zaszkodzi,
już go nie wycieraj.

Przełożył Franciszek Nastulczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz