niedziela, 18 maja 2014

W fatalnym kręgu

Złowrogi wieczorny chłód

Aleksander Błok

Złowrogi jest wieczorny chłód,
Ten wiatr, wyjący jakby w trwodze,
I tajemniczy słychać chód,
Jak trwożny tupot nóg na drodze.

Dogasający zorzy pas
Jak przypomnienie bólów życia,
Widomy znak, że zamknął nas
Fatalny krąg, nie do rozbicia.

Przełożył Jan Lechoń

Komentarz Kornelii. Uwielbiam wieczory, powolne lecz nieustanne znikanie światła, niepowstrzymany pochód mroku, noc zapadającą nad miastem. Ten znakomity wiersz traktuję jako alegorię upływającego, pełnego lęku życia i związanych z nim cierpień, tak torturujących i licznych, że nie ma już żadnej nadziej – tym bardziej, że koniec jest bliski.

Niestety, chmury rozpłynęły się, przeminęły z wichurą. Sobotę przespałam, potem snułam się w piżamie i się nie umyłam. Dziś rano przeżyłam w półśnie tak rwący i mocny strumień myśli, majaków i fantazmatów, bolesnych obrazów z przeszłości i twarzy zmarłych, iż wydawało mi się, że umieram. Doświadczałam wcześniej takich strumieni, ale o mniejszej intensywności. Ogarnęła mnie trwoga. Może nawet zaczęłam się modlić lecz zaraz przerwałam te niedorzeczności. W końcu mary odleciały, otrząsnęłam się z koszmarów. Żywię gorącą nadzieję, iż nie powrócą. 

Wbrew słonecznej majowej niedzieli też się nie umyłam. A jutro niewolnica korporacji powinna być sprawna, uczesana, umakijażowana i czysta…

„Dni nędzne, bliźniaczo podobne”

Brrrrr…..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz