***
Josip Osti
W oku zlodowaciałym skrawek niebieskiego nieba.
Nic się nie porusza. Nie drży nawet pajęczyna –
sznur błyszczących kropli rosy. Liść topoli
nie odwraca się we śnie, nie pokazuje swoich srebrnych pleców. To tylko we mnie wieje dziki wiatr- wspomnień. Powiew gorąca i zapach sadzy.
Ciepły wciąż popiół spada na moje nagie ramiona.
W ręce brzytwa – krwawa i zardzewiała.
Niesłyszalnie tyka zegar wbudowany w fundamenty domu w miejscu,
gdzie kiedyś był mój dom.
Przełożyła Dorota Jovanka Ćirlić
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz