poniedziałek, 23 marca 2015

Kornelia zaczyna cuchnąć

Metamorfoza

Slavko Mihalić

Chciałbym wiedzieć, skąd
nadchodzi ta pustka, która
zamienia mnie w jakieś przejrzyste jezioro, gdzie
ujrzeć można dno, ale bez ryb.

Także bez małży, raków, bez
roślin podwodnych, które mają przynajmniej
jakieś nazwy, podczas gdy ja jestem
dzisiaj bezimienny, właściwie powoli znikam.

Tak więc, mówiąc o pustce, poruszam
wodę w jeziorze, a ona
rozrzuca piasek i jakieś drobne cząsteczki leżące
na dnie. Robi mi się niedobrze.

Chodzę ulicami ze zwieszoną głową jak
jakieś ciemne i zatrute jezioro;
przy tym nie mówimy o tych
obrzydliwych żyjątkach, które pełzają na dnie i którymi
teraz sam zaczynam cuchnąć.

Przełożył z chorwackiego Julian Kornhauser

Komentarz Kornelii: Aj, cudowny wiersz. Jak napisałam na samym początku, nie ma sensu, żebym siliła się na jakieś próby poetyckie – wszystko zostało napisane, także o mnie. A ten utwór niemal perfekcyjnie do mnie pasuje – chodzę ze zwieszoną głową, jestem pustką, bezimienną nicością, właściwie już zniknęłam (pustka skonsumowała wczoraj sushi za prawie 70 zł, aby ukoić irytację z powodu bezlitosnego słońca, ale nic jej to nie pomogło). Jestem ciemnym, zatrutym jeziorem, bez dobrego życia – tylko na dnie kryją się, wiją ohydne larwy braku empatii, nienawiści i złych uczynków i bez wątpienia mocno cuchnę. I też robi mi się niedobrze. Ciekawe skąd chorwacki minstrel mógł o mnie wiedzieć?
Dziwię się, że ludzie nie czują mojego odrażającego aromatu. Może trochę po mnie widać, że nie kroczę ścieżką normalności – blada cera, nerwowe ruchy, lęk w oczach. Ale przynajmniej nie cuchnę . Ale po śmierci wszystkie moje obrzydliwe żyjątka staną się doskonale widoczne. Aj, będzie to coś okropnego – sytuacja, w której nic już nie można ukryć. Larwy wypełzną i się pokażą w całej swej szpetocie. „Ustawią tam ekrany…”
Z pewnością nie ja jedna. Ale czy to będzie jakimś usprawiedliwieniem? Z drugiej strony czy to moja wina, że zmaterializowałam się w tym wstrętnym świecie, i do tego taka zatruta? Liczę gorąco na całkowite wygaśnięcie świadomości, nicość jak przed narodzeniem. Mam również nadzieję, że zanim przekroczę ostateczny horyzont, spożyję jeszcze trochę małży, raków i owoców morza. I do tego japońskie wino śliwkowe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz