Skrucha
Hans Magnus Enzensberger
Wystarczająco złe jest to wszystko, czego dokonaliśmy:
zapomnieliśmy odwiedzić ciocię Olgę w domu starców,
żywiliśmy myśli nieczyste, rzucaliśmy kamieniami,
myliliśmy formy trybu przypuszczającego,
nazywaliśmy Murzyna Murzynem, uciekaliśmy z restauracji,
nie płacąc rachunku,
więziliśmy biedronki w w pudełkach od papierosów,
oczernialiśmy przyjaciół, porzucaliśmy kobiety -
nie mówiąc o rzeczach naprawdę nie do wybaczenia,
których wyznanie zaprowadziłoby wszakże za daleko.
Gdyby kiedyś napisano o nas,
że Bogu Wszechmogącemu spodobało się
wezwać nas do siebie
byłoby to zapewne przesadą.
Przełożyła kora-kora-kora
Die Zerknirschung
Hans Magnus Enzensberger
Schlimm genug, was wir uns alles geleistet haben:
versäumt, Tante Olga im Altersheim zu besuchen,
unkeusche Gedanken gehegt, Steine geworfen,
Konjunktiv eins und zwei verwechselt,
Neger Neger genannt, Zeche geprellt,
Maikäfer in Zigarrenkisten gesperrt,
Freunde angeschmiert, Frauen verlassen –
ganz abgesehen von den wirklich unverzeihlichen Sachen,
die zu gestehen jedoch zu weit führen würde.
Daß es einst von uns heißen würde,
Gott dem Allmächtigen habe es gefallen,
uns zu sich heimzurufen,
wäre vielleicht übertrieben.
******
Komentarz Kornelii: Zdumiewająco wspaniały wiersz sędziwego poety z Niemiec. Hans Magnus Enzensberger (ur. 1929) napisał ten utwór w wieku 80 lat. W tym miejscu powinnam wyrazić podziw dla kreatywnego twórcy. Jako osiemdziesięciolatka z pewnością nie będę pisała wierszy, lecz od świtu do zmierzchu wrzeszczała ze strachu. Według przyjmowanej powszechnie interpretacji autor nawiązuje do katolickiego sakramentu pokuty. Jak wiadomo, drugim warunkiem sakramentu jest żal za grzechy czyli skrucha, aczkolwiek wydaje mi się, że odpowiednim tytułem byłby warunek pierwszy, czyli rachunek sumienia.
Poeta wylicza grzechy, lekkie i śmiertelne. Czyni to z ironią i dystansem, wśród poważnych występków umieszczając błędy gramatyczne (notabene w języku niemieckim tryb przypuszczający pełni ważniejszą rolę, niż w polskim, zastanawiałam się, czy tłumaczyć wiernie, w trybie przypuszczającym, czy też nieco wiersz „wyprostować”, zdecydowałam się na pierwsze rozwiązanie.).
Twórca jest wyrozumiały, rozumie, że każdemu, kto odpowiednio długo żyje na tym świecie, zdarzało się oczerniać przyjaciół, nie płacić rachunków czy żywić myśli nieczyste (też mam niekiedy fantazje, jak jestem gwałcona w trzy strony naraz, w prawdziwym świecie interakcja wymykająca się wszelkim opisom.). Ale Enzensberger zwraca też uwagę, że istnieją też okropne grzechy, których wyznanie jest ponad ludzkie siły i może zakończyć się okropnymi konsekwencjami.
W ostatniej części poeta używa zwrotu z nekrologów „Bogu Wszechmogącemu spodobało się wezwać go do siebie”. Sugeruje, że Najwyższy odniesie się do swych występnych stworzeń przynajmniej z lekką abominacją, jako, że nie spełniły Jego oczekiwań.
Ja również mam wiele na sumieniu – i to nie tylko tak lekkie przewinienia, jak obmawianie koleżanek. O moim lodowatym sercu już nie wspomnę, ale jest jeszcze to i to…. Rzeczy nie do wybaczenia… Nie mogę powiedzieć…
Cóż, może najbardziej tragiczne jest to, że właściwie nie odczuwam żalu ani skruchy. Najczęściej przenika mnie obojętna nicość, niekiedy przenika mnie gniew wobec hipotetycznej Najwyższej Inteligencji, która być może mnie tu umieściła – aczkolwiek nie wiadomo, skąd tu się wzięłam, i dlaczego taka pod każdym względem sfuszerowana i dlaczego właśnie tu i teraz, dlaczego ja, a nie kto inny… Zresztą z rachunkiem sumienia miałabym kłopoty, ponieważ litościwy umysł wytarł wspomnienia jak kredę ze szkolnej tablicy.
W każdym razie, jeśli teoria o Bogu-Sędzi okaże się słuszna, to będę miała się z pyszna…
Ale może wszystko zgaśnie i zapanuje ciemność… Oczywiście, bez wątpienia właśnie tak się stanie.
Ucieknę dziś od mroczno-eschatologicznych rozważań do restauracji indyjskiej i pocieszę się, spożywając lunch za 50 złotych. Indyjska herbata z mleczkiem i korzeniami może okaże się dobra na lekkie przeziębienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz