czwartek, 19 marca 2015

Sparaliżowana Kornelia

Paraliż

Michael Roes

Dopiero gdy leżałem umierając
przyjąłem piłkę bawiących się dzieci

Dopiero gdy leżałem umierając
Trzymałem zamknięty parasol przeciwsłoneczny

Położyłem się nago na piasku
I po raz pierwszy pomyślałem, że ja

Nosiłem ubrania stale z konieczności
a nigdy żeby było przyjemnie

Dopiero gdy leżałem umierając potrafiłem
interpretować krwawy pot na prześcieradłach

między glinianymi murami i zrozumiałem
że ze względu na nagą

prawdę przez całe życie
zdradzałem piękno

Przełożyła kora-kora-kora

Die Lähmung

Michael Roes

Erst als ich im sterben lag nahm ich
Den ball der spielenden kinder auf

Erst als ich im sterben lag ließ ich
Den sonnenschirm zusammengefaltet

Legte mich nackt in den sand
Und dachte zum ersten mal daß ich

Die kleider stets aus notwendigkeit
Und nie aus vergnügen trug

Erst als ich im sterben lag wußte ich
Das blut auf den laken die zwischen den

Lehmmauern schwitzten zu deuten und
Verstand daß um der nackten

Wahrheit willen ich lebenslang
Die schönheit verriet

*****

Komentarz Kornelii – wart poznania utwór niemieckiego pisarza, poety i reżysera. Wątek pozornie banalny. Na łożu śmierci bohater żałuje, że traktował życie zbyt poważnie, był zbyt obowiązkowy, unikał przyjemnych doznań, nie potrafił się odprężyć, zdradzał piękno na rzecz prozy egzystencji, obdartej ze złudzeń prawdy, skrzeczącej pospolitości.
Cóż powinnam powiedzieć? Wydaje mi się, że całe życie jestem jak sparaliżowana, lękiem, poczuciem obowiązku, skuta łańcuchem przytłaczającej melancholii. Niewiele pamiętam, ale gdy próbuję odszukać jakieś chwile szczęścia, znajduję niewiele. Jakaś zabawa szkolna? Z górki na sankach wśród ośnieżonych sosen? Nie umiem grać w piłkę z dziećmi. Zapomniałam wszystko, nie ma mnie.
Mam wrażenie, że nie leżałam nago na piasku. Wstydzę się, a ponadto, jak już pisałam, nawet, jak jestem w kostiumie, ziarenka piasku wciskają się zuchwale w miejsca, w które naprawdę nie powinny, a potem muszę urządzać długą i kłopotliwą operację odpiaszczania. Jestem całe życie pod parasolem przeciwsłonecznym, nie cierpię słońca, takiego jak dziś. Jutro ma być zaćmienie, może słoneczny dysk zniknie na zawsze?

Czy będę żałować podczas ostatnich chwil? Raczej będę się śmiertelnie bała, jeśli nie oszołomię się cydrem. Taka jestem, alienka, nie mogę inaczej. To co się stało, musiało się stać. Żałuję tylko, że się urodziłam. Budząca trwogę pomyłka. Nie wiem, dlaczego padło właśnie na mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz