Serce przy sercu
Pierre Reverdy
Oto wreszcie stanąłem
Przeszedłem tędy
Teraz ktoś inny tędy przechodzi
Jak ja
Nie wiedząc dokąd idzie
Zadrżałem
W głębi pokoju ściana jest czarna on drży tak samo
Jak udało mi się przejść przez próg tych drzwi
Można byłoby krzyczeć
Nikt by nie usłyszał
Można byłoby płakać
Nikt by nie zrozumiał
Odnalazłem twój cień w półmroku
Jest bardziej wyciszony niż ty sam
Niegdyś
Cień stawał smutny w rogu
To śmierć przyniosła tobie ten spokój
Ale ty mówisz i mówisz
Chciałbym cię opuścić
Gdyby było trochę więcej powietrza
Gdyby światło dzienne udzieliło nam więcej jasności
Dusimy się
Sufit ciąży nad moją głową i ciśnie
gdzie stanę albo dokąd pójdę
Nie mam nawet dosyć miejsca aby umrzeć
Dokąd idą kroki wychodzące ze mnie które słyszę
Tam tak daleko
Jesteśmy sami mój cień i ja
Nadchodzi noc
Przełożył Kazimierz Brakoniecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz