Grudzień wśród odeszłych
William S. Merwin
Stary śnieg wstaje i odchodzi zabierając
Ze sobą swoje ptaki
Zwierzęta chowają się wśród murów
Przed mrozem tym bezwargim mężczyzną
Który obraca zawiasy echa ale nie otwiera niczego
Milczenie zostawiło po sobie odchodząc
Zapadnięte owczarnie zwrócone ku pastwiskom
Przez ich kamienne dachy wchodzą
Śnieg i ciemność
W jednej z nich siedzę przy zmarłym pasterzu
Pilnując jego owiec
Przełożyła Julia Hartwig
****
Komentarz Kornelii: w oczywisty sposób mroczny wiersz urodzonego w 1927 amerykańskiego poety. W grudniu zamiera przyroda. Mróz, śnieg i ciemnośće to symbol dobiegającego kresu życia. Zwierzęta na próżno chowają się wśród murów. Śmierć zabierze cię także pod dachem. Dachy są zapadnięte – nasze starania nie uchronią nas przed upływem czasu. Można przejąć obowiązki zmarłych, ale wkrótce wybije też nasza godzina.
Cóż, mój ukochany listopad skończył się błyskawicznie. Zresztą nie doświadczyłam pełnego ukojenia – za wiele było słońca i zbyt gęste liście, za wiele mam migrenowych wieczorów i nawet się nie napiłam. Tylko szybkie zachody przynosiły mi ulgę. Kocham też grudzień, ale już mniej, niż listopad. W ostatnim miesiącu roku zaczyna już zwyciężać światło, gwałtowny rozbłysk Bożego Narodzenia odbiera spokój i zaburza moją senność.
Ale oczywiście o ile lepszy jest grudzień od przerażającego stycznia. Zamiast cieszyć się tym miesiącem ciemności już lękam się styczniowego świtu, tej świadomości, że cykl udręk i absurdu zaczyna się od początku, słońca każdego dnia przybywa, a do listopadowych nocy jest tak zatrważająco daleko. Liczba samobójstw od kwietnia szybko wzrośnie i zacznie spadać dopiero w lipcu.
Ja też siedzę przy moich zmarłych pasterzach. Wypadałoby, żeby poszła na cmentarz i zapaliła choinkowe znicze. Na niektórych opuszczonych mogiłach takie znicze stoją cały rok i mogłyby równie dobrze na moich. Takie pielęgnowanie rytuałów grobownictwa tylko mi szkodzi. Ale mama narzeka, że muszę, ponieważ ona nie ma siły i umiera (tak od 20 lat). Oszaleję od tego wszystkiego…
Ale z każdą minutą bardziej zmierzcha i będzie mi dobrze przez chwilę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz