wtorek, 4 listopada 2014

Rozbite w pył kryształy

Drzewa

Ágnes Nemes Nagy

Trzeba się uczyć białych drzew,
od stóp do głów spowitych szronem.
Koronek, których nie tknie wiatr.

Trzeba się uczyć sfery tej,
pełnej rozbitych w pył kryształów,
gdzie drzewo tak odchodzi w mgłę,
jak we wspomnienie nasze ciało.

I rzekę trzeba znać zza drzew,
z bezgłośną dziką kaczką w locie,
oślepiającą nocy czerń,
zakapturzone w niej przedmioty,
i trzeba znać uczynki drzew,
niewyrażalne żadnym słowem.

Przełożyła Elżbieta Zechenter-Spławińska

Komentarz Kornelii: Cóż, jak powiedział poeta Bogdan Zadura, Węgier nie może być szczęśliwy. Naród udręczony tak licznymi klęskami, samotny wśród sąsiadów ze swym dziwny, obcym dla innych językiem. Pusztę smaga wielołzawy wiatr śmierci. Czytałam, że pierwsza Miss Piękności Węgier po 50-letniej przerwie, Csilla Andrea Molnár, zakończyła swe psychiczne cierpienia potężną dawką lekarstw. Miała 17 lat. Przynajmniej nie zobaczy swoich zmarszczek…
Ten wiersz mojej ulubionej Ágnes Nemes Nagy przypomniałam sobie, gdy ujrzałam oszronioną ścianę lasu, białe sosnowe korony. Pragnę, aby zawsze takie pozostały, lodowate jak moje zamarznięte serce. A jeszcze w końcu października leśna ściana błyszczała żółcią, żarzyła czerwienią. Utwór nie jest całkowicie dołujący, raczej głęboko melancholijny. Zamieszczam poza kategorią. W rzeczywistości jednak wiersz gorzki. Sfera pełna rozbitych w pył kryształów to symbol naszych zdruzgotanych marzeń. Ciało odchodzi we wspomnienia – przemijanie jest nieuchronne. Oślepiająca nocy czerń oznacza kres nadziei, zakapturzone przedmioty – idee naszych okropnych uczynków. Dzika kaczka była dla starożytnych Egipcjan symbolem złowrogich demonów. Ale czyta się świetnie. Madziarzy destylują rzeczywistość aż do rdzenia czystej goryczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz