Ciało
Yamanaka Chiruu
Gdy trochę potrząsnę głową
unosi się skądś z tej głowy
smuga dymu
lekko ku górze.
W tej głowie coś było,
ale teraz tam niczego nie ma.
Zgubiła rytm myślenia
podobnie jak płyta na jałowym biegu.
Tylko stawy w tym całym ciele,
które, nie zaznawszy nawet miłości,
zachowało żywotność,
odzywają się skrzypieniem i chrzęstem.
Gdy księżyc wzejdzie w oknie,
wnętrze pokoju zabarwi się jednolicie na żółtawo.
O, samotny człowieku!
Złóż usta do ostatniego żółtego uśmiechu!
Jeżeli mi się głowę odejmie,
szyja wypchana suchym zielskiem
pochyli się bezwładnie
i wywoła widmo rozpaczy…
Przełożyli Adachi Kazuko, Wiesław Kotański, Tadeusz Śliwiak
***
Komentarz Kornelii: Twórcy z Wysp Wschodzącego Słońca umiejętnie kreują aurę goryczy i piołunu. Też czuję się, jakbym była wypchana zielskiem – do tego wodorostami. Gdyby nie to, że po turpistyczno-pornograficznym niedzielnym wpisie postanowiłam się pilnować, rozwinęłabym ten temat jeszcze bardziej. I w mojej głowie też niczego nie ma. Przypominam sobie książkę o kulturze Japonii z epoki samurajów. Kobiety z wysokich rodów przedstawiano na malowidłach wyłącznie ubrane. Jak powiedziała pewna znakomita dama: „Nie ma nic bardziej szpetnego niż obnażone ludzkie ciało”.
Dziwni ludzie z Nipponu wychowani są w całkowicie innej kulturze, niż judeochrześcijańska i przed samobójstwem nie dręczą ich wyrzuty sumienia. Ale szintoizm, buddyzm czy konsumpcjonizm także nie dają szczęścia. Japończyków zabija samotność w tłumie.
Spadł pierwszy śnieg i wstęgi mgły miłosiernie spowiły okrutne mrowisko miasta. Jestem senna, wypełniona pustką i znużona, chociaż to dopiero wtorek.
Też jestem pełna rozpaczy, aczkolwiek umiejętnie tłumię ją, generując stan pustki, albo na krótko gaszę płomień rozpaczy, polewając go cydrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz