czwartek, 26 lutego 2015

Całą zimę kraczą kruki.

Cisza

Niels Hav

Mowa jest srebrem
a milczenie strachem:
Żyjemy i umieramy z zaciśniętymi zębami,
rzeczy niewypowiedziane zostają w niebycie.

On stoi u szczytu domu i rozmyśla
jak wariat, gdy światło zmienia się
z porami roku. Nagle wraca
jednak po swą myśliwską strzelbę.

Jej sucha skóra pęka, od teraz
ma ochotę tylko oglądać Koło fortuny
i zagapić się na śmierć.

Całą zimę kraczą kruki.
Milczący parkuje samochód na skraju lasu;
cisza.

Przełożył z duńskiego Paweł Kaźmierczak

Komentarz Kornelii:  Absolutnie mroczny wiersz współczesnego duńskiego poety. Odczytuję utwór jako opowieść o lęku, depresji, braku nadziei, wiecznej ciemności umysłu, niemożliwości komunikacji między ludźmi. Żyjemy z zaciśniętymi zębami, nie potrafimy, nie chcemy rozmawiać.

Kraczące kruki zapowiadają zgubę. Kraczą długo, nie ma widoków na ocalenie. On przez lata marzy o samobójstwie, pragnie rzucić się z wysokości, w końcu wraca po strzelbę. Jedzie do zimowego lasu, aby położyć kres swemu życiu.

Ona (żona, partnerka, sąsiadka?) popada w szaleństwo – pęka sucha skóra, czyli maska do tej pory zapewniająca pewną równowagę, trwanie. Kobieta porzuca wszelką aktywność, pragnie tylko bezmyślnie gapić się w ekran, i tak umrzeć.

Zazwyczaj nie zamieszczam utworów na temat relacji żeńsko-męskich, które są poza zasięgiem mego pojmowania i empatii. Powyższy wiersz jest wszakże wyjątkowo smutny, w moim klimacie, ponadto nie możemy mieć pewności, czy obie postacie pozostawały ze sobą w związku.

Cóż, ja prawie z nikim nie rozmawiam. Nie zabiję się. Po co zresztą, skoro od dawna nie żyję? Kruki kraczą, absurdalny świat napawa mnie trwogą, odbiera mi powietrze…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz