wtorek, 22 października 2013

Anioł wśród szmat

Czytałam Dzienniki Sylvii Plath. Uwagę moją zwrócił wpis z lutego 1956 roku: „Horrorem jest to nagłe zwijanie i znikanie świata namacalnego. Nie zostaje nic, tylko szmaty. Ludzie-gawrony, co mówią: Szwindel. Dzięki Bogu, że gdy się zmęczę, zasypiam: jeśli tak jest, wszystko jest możliwe”.



**



Ja także czuję się otoczona cuchnącymi szmatami materialnego świata. Anioł, zaplatany w gałganach i szmatach, dręczony przez pospolite gawrony i mściwe kruki.



Kupiłam zmianę bielizny, aby uniknąć konieczności prania. Zadziwiające, jak trudno znaleźć zwykłą, bawełnianą, skromną bieliznę. Wszędzie tylko koronki, delikatne, niemal niewidoczne.

 Dziś czułam się bardziej świadoma rzeczywistości, niż w dniu wczorajszym, lecz Hypnos już zaprasza do swej sali balowej, pełnej czerwonych maków i trupiobiałych dalii. Nie będzie musiał długo prosić. Już idę.



Sen, brat Śmierci. Dlatego na zakończenie dnia stosowny okaże się ten wiersz:





**



Trochę o duszy



* * *

 Mam aż trzy dusze: sen, cień i przeczucie.

Sen czuwa w nocy, gdy śpię

odbija majaki w zwierciadłach przyszłości.

Cień odprowadza mnie w ostatnią podróż, która już się zaczęła.

Jest moim bratem, moich kształtów, milczący, obcy,

przeciera ścieżkę w zległym owsie -

który ubarwia pierwszy szron.



Ścina przygarść wiosłem i zawraca

spotykam go przy furcie, suknia ze mnie spada,

linieją włosy, butwieją kości,

i ciemność moja zapada w mój cień

o świetlnych brzegach.

Cisza i skowyt dartego jedwabiu.







Eeva-Liisa Manner

tłum. z fińskiego Bohdan Drozdowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz