Już wiele lat temu urzekły mnie obrazy belgijskiego artysty Paula Delvaux. Przestawiał w swych dziełach niesamowite pociągi, pełne tajemnic dworce i prześliczne kobiety jak z halucynacyjnego snu. Wydaje mi się, że obrazów tego twórcy emanuje nostalgia, nastrój samotności, smutku i porzucenia. Istoty ludzkie są razem, ale osobno, wzajemnie dla siebie nieprzenikliwe. Kobiety to zapewne wieczne, bezczasowe idee kobiecości. Twórczość Delvaux być może też pokazuje fakt, że światy męski i żeński są dla siebie obce. Wśród ezoterycznych kobiet pojawia się niekiedy zagubiony, niepewny swej roli mężczyzna.
Obecny obraz ilustruje ewangeliczną przypowieść o pannach mądrych i i głupich. Panny kroczą na tle magicznego, morskiego krajobrazu. Mądre przybrane są w skromne, białe suknie weselne. Idą ze światłami, gotowe na przyjęcie oblubieńca. Mogą z dumą się przejrzeć w widocznym z prawej strony zwierciadle. Znajdą Oblubieńca, wieczyste szczęście i spełnienie.
Głupie dziewczyny są nagie, nie nałożyły szat weselnych, wystawione na złośliwe spojrzenia motłochu. Ich lampy, do których nie nalały oliwy, zgasły. Zabłądzą w ciemnościach, nie wejdą do weselnej komnaty, w godzinach zimnej nocy spotka je zły los. Jestem jedną z nich, przegrałam w kości swą szatę weselną, stłukłam swoje światło, utopiłam niewinność w bagnie i niczego już nie powinnam się spodziewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz